Płacz
...i widziałem Cię pomiędzy kroplami
szłaś
moje łzy omijałaś jakby raniły ciało Twe
a to tylko płacz rzeka wylana na brzeg
życia porwany wir ciągłe opady burzliwych
łez
tak jest gdy nurt miłości serca wylewa
powódź kochania cichego łkania do Twego
imienia
drży niebo od ciężaru słoności nadmiaru
boleści
co zmienia radość w krwawe rany duszy
Mej
ciągle słyszę szum, spadający żal, grad
uczucia
tonie ma myśl na wspomnień chwil Twych
słów
goryczy dni gdy wierzyłem w miłości sen
teraz już wiem Mój płacz nie wytrzesz
Ty...
...osuszam łzy i łatam serca rany...
Komentarze (3)
Przeze mnie nikt nie płacze. pozdrawiam:)
Wspaniały wiersz miłosny, wyznanie smutne płynące
wprost z serca.
Oby ta wielka miłość w czasie uleczyła rany i
zaświeciło radości. Pozdrawiam
Łzy które czasami musza ranic hmmmmm milosc to taki
dziwny stwor rzadzi się swoimi prawami ...jak zawsze
jestem pod wielkim wrazeniem Twojego wiersza...z
usmiechem Ola.