Plama po miłosnej wyprawie
...//...
Mówisz, jakbyś była wrogiem.
Pełna złości - ludzka amfora.
Kochasz tak kraść moje palce,
zamykać je osobno,
tak jakby to były niezależne sobie
przedmioty.
Żałujesz za swoją łatwowierność?
Tak bardzo filmowe,
sepiczne wydają się teraz te poranki.
Magnetyczne polany.
Nie wolno dać się zamknąć
teraźniejszości!
Zniewolić obecności. Nie trwać wiecznie.
Wszystko poniekąd jest na swój sposób
szaleństwem.
Każda ze stron, jednocześnie ma rację i
sobie wzajemnie zaprzecza.
Życie jest kruchym paradoksem porcelany.
Te miejsca pokryte tymi dźwiękami,
ten zupełny kosmos w mojej świadomości,
to wino, ten owoc.
A nawet czas potrafi wywinąć się spod
kontroli.
Zderzenia różnic, zawsze prowadzą do
konsekwencji.
Brudna, pusta plama.
Po miłosnej wyprawie nie pozostało mi już
nic.
Komentarze (1)
wiersz jest splotem myśli które ustalają pogląd na
odejście Nie może być mokrą plamą uczucie widocznie
nigdy nie odczute a różnice to zachodzenie na siebie
ludzi Nie ma dwóch podobnych Wiersz jest stanowczy w
swojej wypowiedzi tak mówi ego Dobry Na tak!