Płatek
Gdy szedłem sam droga
W zimowy poranek
Na ma rękawicę
Śniegu upadł płatek
Jak żaden na świecie
Pięknością swa raził
Mnie akurat wybrał
Mi piękno wyjawił
Lecz ja chcąc się przyjrzeć
Poczuć piękno jego
Zdjąłem rękawicę
Nic bardziej mylnego
Ciepło mojej ręki
Wnet go roztopiło
Zdjąłem rękawice
I to go zabiło
Od tej pory smutek
W mym sercu zagościł
Bo choć go kochałem
Zginął z mej miłości
Ciepło mego ciała
Szybko go stopiło
Zdjąłem rękawicę
I to go zabiło
Teraz na mej ręce
Kropla jak łza gości
Kiedyś to był płatek
Co spadł z wysokości
Lecz chwila na zawsze
W sercu pozostała
Gdy się w jedno ciało
Zalały nasze ciała
Gdy na czas tak krótki
Gdy go dotykałem
On mnie miał na własność
A ja jego miałem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.