W plecach cerowany gorset śmierci.
Zdeformowana iluzja
obiega źrenice pozorem
- zwłoki;
z oddali cuchną martwotą.
Głupota mnie obleka
ceruje gorset w plecach
i wydala szeptem lament.
Wiosna płacze;
dziś atrament
wylewa na język swe łzy
kłamliwy
rozpustny.
Rzekomy waria(n)t tej ulicy
ślepej
w raku mózgu zaciśniętej
biegnie przez labirynt szyderstw
usta zszyte
oczy żywe,
szklarnię w nich dostrzeżesz niegdyś.
Atak spali siłą przestrzeń.
Krew opłynie aeortę.
Naczynia krwionośne
spanikują przed lękiem.
Życie opłynie me żyły
raz jeszcze
bez Niego
- z osuszonym etanolem sercem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.