Płowienie III
To przychodzi znikąd albo z kolejnym
świtem. Wtedy rdzewieją drzewa, a wiatr
wyskubuje liście jak pierwsze siwe
włosy.
Oziębłe kominy krztuszą się
astmatycznie;
dym im w przewody, a ludziom w oczy
i płuca.
Tak Anno, moja jesień ma zapach
palonych szmat i zniczy; osiada we mnie
szadź aż do kości.
Komentarze (12)
Płonie tutaj niezły przekaz.
Mocny przekaz bólu. Pięknie napisany wiersz.
Pozdrawiam .
szczera cholera - ty wiesz, gdzie ja mam tomik? Tam
gdzie i ty... :P
Bardzo dobry wiersz.
U Ciebie zawsze Wiersz.
Przejmujący aż do kości.
Piękna seria powstaje do tomiku. Tak trzymaj! :)
Tak, prawdziwe, do bolu.
to takie prawdziwe
Piękny!
I smutny do bólu...
Serdeczności.
To smutne.Pozdrawiam.
Czytelnie o tym, ze nie dla każdego jesień jest piękna
i łaskawa. Miłej niedzieli:)