Plusz
Nie zapominajmy o chorych, nawet jeżeli przez parę lat ich domem jest szpitalny pokój.
Na błękitnym stoliku,
przykrytym warstwą zakurzonych laurek
leży bordowa róża,
przeterminowana od paru już wiosen.
Stos książek z dedykacją z poprzedniej
dekady,
miliony czułych sms'ów,
z których spełnił się tylko jeden:
,,Nie będziesz nigdy sama''.
Nie jestem.
Codziennie wtulam się w pachnący cytryną
plusz,
wpatrując się w znane na pamięć lodowate
oczy.
Zamiast kojącej melodii usypia mnie pisk
opon.
Czyjś krzyk.
Ból.
I cisza.
A potem we śnie zawsze otwarte drzwi,
owocowa herbata posłodzona miłością,
sztuczny uśmiech rówieśników
i ten ciągle biały pokój.
Rano drzwi otwiera tylko osoba w białym
fartuszku,
-pyta o zdrowie,
a zna odpowiedź.
-pyta o zainteresowania,
a są niezmienne.
Usypiam pod dotykiem tej obcej, jedynej już
ręki.
A wszyscy mieli być na zawsze:
w chorobie, bólu i cierpieniu.
Jednorazowa pomoc-to tylko nadzieja.
Komentarze (18)
Bardzo smutny wiersz, zapada w pamięć. Miłego dnia.
Czy serca gest niecny,
czy pamięci wina,
że o nieobecnych,
człowiek zapomina?
Pozdrawiam!
niestety, tak czasem bywa... dobry i szczery do bólu
wiersz...