Po co...?
Nie wiem czy lepiej mieć serce z kamienia i raz na zawsze wyrzec się cierpienia. Czy lepiej cierpieć, a nawet szlochać, ale mieć serce i kochać.
Po co było całować, kłamać?
Po co było marnować czas?
Po to by serce złamać.
Po to by skłonic do łez.
Całował, przytulał, kłamał,
by truciznę w me serce wlać.
A ja głupia mu wierzyłam...
Jednak przyszło mi sie z tego śmiać.
Był spragniony mych ust.
Dziś przechodzi obojętnie.
No cóż... zmienił gust.
Choć z mych oczu popłynie nie jedna łza,
życzę mu szczęścia,
a zarazem pragnę,
niech pokocha go ktoś,
tak jak mogłabym zrobić to ja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.