Po postrzale słowem
Dziś nie mogę zrobić kroku,
Ja naga, zgarbiona, chwiejna,
Bo przecież bez kręgosłupa i duszy.
Pustym wzrokiem szukam nadziei w
przyszłości,
Lecz wzrok juz nie ten.
Biorę łyk gorącej herbaty,
Jedynej chwili ciepła,
Licząc, że ogrzeje ten zachód słońca.
Ten zachód słońca we mnie.
Komentarze (7)
Dobry wiersz, choć bardzo smutny,
i widzę tutaj osobę, podłamaną,
może z chwilową depresją, a taki stan niedobrze jeśli
się utrzymuje dłużej, ale któż z nas nie miewa w swoim
życiu dołków?
Wiersz życiowy, prawdziwy, gada do Czytelnika.
Pozdrawiam, fajnie piszesz:)
Bardzo wymowny wiersz pozdrawiam;)
Bardzo ciekawy i przejmujący. Nawiązanie do
codziennego życia ze strefą uczuć powoduje realne
osadzenie w rzeczywistośći. Jest prawdziwy. Na
szczęście jesli tylko jest wola wszystko mozna
zmienić. Pozdrawiam cieplutko.
Refleksyjny debiut.
Pozdrawiam i życzę mile spędzonego Świątecznego
wieczoru:)
Marek
Witam na Beju.Szkoda ż nic o sobie nie
napisałaś.Pozdrawiam.
Smutny. Podoba się.
Pozdrawiam świątecznie :)
Smutny przekaz. Najwyraźniej ktoś spowodował ten
zachód słońca w peelce.
Oprócz łyku gorącej herbaty, polecam nadzieję, że to
ślońce wzejdzie jeszcze wielokrotnie. Pozdrawiam
autorkę:)