PO POWROCIE (z cyklu ŚMIERTELNOŚĆ)
za tymi drzwiami jest pokój
ściany malowane promieniami słońca
wyciętymi z ich naturalnych środowisk
gorący żółty ścieka wzdłuż
jak krew
jak żywica z pokaleczonych drzew
za tymi drzwiami
kanapa usypana z piasków tyrreńskich
plaż
tętni życiem majestatycznych skorpionów
kaktus w plastikowej doniczce
odebrany matce, ojcu
i niebu
rozdrapany melon
w słodkiej kałuży śmierci
schwytany Rzym
w szparę między szkłem ramki
a jej podstawą
szamocze się nie dowierzając swojej
bezsilności
choć tygrysie oko aparatu
fotograficznego
już nikogo nie dotknie
jego obecność podrażnia zmysły
za tymi drzwiami wypatroszone muszle
ludzi
miękkie małże serc i ich właściwości
czołgają się po podłodze
kluczą beznadziejnie jak labiryntami
weneckimi
tylko że bez pasji i uniesienia
włożone w obcą przestrzeń
giną rozdeptane wspomnieniami w
karnawałowych maskach
rozdeptane przez turystów przeszłości
porozumiewających się w różnych językach
świata…
Komentarze (1)
promień słońca bezdomny, tak samo kwiat obcy na tle
nieba. Rzeczy wyjęte z kontekstu. Dziwne spojrzenie.
Może nie trzeba tak rzeczy wyjmować z kontekstu, a
może trzeba odnaleźć jakiś zachwyt co się wznosi ponad
bezsens, nowy sens? Pozdrawiam