Po równo
Pamiętam to bujanie w obłokach wśród
zapachu
polnych kwiatów. Wtedy bryza smagała po
twarzy
niczym maleńkie skrzydła motyli obijające
się
o siebie w locie. Mogłam zapomnieć o
żalu
błąkającym się na twoich ustach i dalej
istnieć jak nie zapisana kartka w
dłoniach
amatora. Bo w końcu nim jestem.
I pamiętam pierwszy list, który pisałeś
tak dawno, że lata świetlne dzielą nas od
początków. Nikt nie powiedział, że będzie
łatwo
iść przez łąki i cierniste drogi wśród
tych
kłamców i fałszerzy sprzedających błędne
mniemanie o świecie. Nie wierz. Bo mówią
o prawdzie ważnej dla ich poglądu.
To było kiedyś. Dawno temu w zamierzchłych
czasach troglodytów i ludzi którzy z
wiekiem
zamiast zdobywać wiedzę tracili ją na
rzecz
ziemskich pokus. Ale ja pamiętam, że to
ty
uformowałeś kształt nieba i Gai. Zamknąłeś
mnie
w najczarniejszej dziurze bez dna, gdzie
dzień
z nocą prowadziły wojnę na moim ciele.
To ty wygnałeś moją duszę na skraj
przepaści
bezkresnych krain. Wybaczam.
Bo ty i ja - po równo zgrzeszyliśmy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.