Po śmierci
Anioły nigdy nie giną ... może upadają ale zawsze podniosą sie ze swoich ran ...
I umarłam wtedy,
Ciemność była i zimno było,
Nic nie widziałam i nic nie mogłam
zrobić.
Wtedy światło zobaczyłam,
Kobietę w czerń ubraną,
O ustach krwi koloru.
Gdy podeszła zaczełamm mówić,
Tam domu nie miałam - a ona dom mi dała,
Tam jeść nie mogłam - a ona mnie
nakarmiła,
Tam naga chodziłam - a ona mnie ubrała.
Wtedy zaczęłam płakać,
Bo szczęście zagościło w mym martwym
sercu,
ale ona odeszła, a ja dalej płacze.
I przyszła znowu...
Znowu piekna i mądra, ale nie ta sama,
tamta była inna - ta jest lepsza.
Teraz juz nie płacze,
nie mam powodów, ona mnie zawsze
wysłucha,
nie chce aby ona znowu odeszła,
przyjdzie płacz, zgrzytanie zębów i w końcu
przyjdzie kolejna śmierć...
Choć jest przy mnie,
czuje, że odpycham ja od siebie,
sama nie wiem co robie,
chce ja zatrzymac, ale chyba ma mnie juz
dosc.
Ale ona odeszła a ja dalej płacze ...
Przyjdzie znowu mam nadzieje ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.