Po Taize 2013- Dzień jedenasty
"Po Taize 2013- Dzień jedenasty".
18.07.2013r. czwartek 11:17:00
Po Taize 2013- Dzień jedenasty
Jest, był dniem powrotu,
Nie obyło się bez łomotu.
Gdyż do kościoła na Zandce
Się wróciłem
I na schodach się wywaliłem.
Łokieć mam mocno pociskany,
Do dziś opuchnięty i posiniaczony.
Z resztą nie tylko łokieć,
Ale całe pół lewej ręki,
Oj jak bolało, oj jakie nie małe męki,
Ale cóż zrobić,
Najlepszym może się zdarzyć.
Wspomnienia z dnia powrotu,
Gdzie było trochę łomotu
Spisuję po czasie,
By spojrzeć na to wszystko z innej
perspektywy,
Ale wciąż z perspektywy braku
dziewczyny.
Ręka wciąż boli,
Ale wyraźnie już się goi.
Po tych rekolekcjach są nowe znajomości,
Nowe kontakty,
Ale wciąż nie jest to, to, co by się
chciało.
Wciąż czuję się samotny wśród innych,
Może wciąż potrzeba czasu,
Ale chciałbym wiedzieć ile?,
Bo nie wiem, czy się doczekam,
A może błądząc w zupełnie inną stronę
uciekam?
Po czasie wiem, że miłość nie prosi,
Ale mnie kurde blade bardzo nosi,
Może to ja nieco o miłość proszę,
Bo powiem nieskromnie, że tak wiele jej w
sobie noszę.
A może dziewczyny boją się tego zalania
uczuć,
Więc wolą mnie w cierpliwości ćwiczyć?
Pewnie nieświadomie,
Że ja już w samotności wytrzymać dużej nie
umiem.
Modliłem się w pewnych sprawach w Taize,
Wiedziałem, że zostałem wysłuchany, że coś
zmienia się,
Ale teraz po powrocie,
Po pewnym czasie
Coraz bardziej widzę, że wróciło to, co
stare,
To, co w pewnych aspektach jest przede mnie
nie chciane
I tak bardzo każdego dnia odrzucane.
Nie wiem, czy zdołam
Kolejny wiersz wspomnień napiszę,
Ale tymczasem oficjalnie kończę ten
cykl,
Bo już teraz we mnie kwitną Twe ogrody!
Już teraz we mnie Twe królestwo jest!!!
Z tą melodia dziś rano się zbudziłem
I chodziłem i śpiewałem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.