po tej stronie horyzontu
Zaczekana cały dzień stoję przed oknem.
Z ciężkim oddechem przymrużonymi oczyma
patrzę
za horyzont, udaję, że słyszę kroki.
Chciałeś być wielkim myślicielem-
filozofem, uwielbiałam
tę młodzieńczą naiwność. Mówiłeś
„musisz mieć szacunek do samej
siebie, a cały świat będzie cię
szanować”.
Patrząc w błękitne oczy spijałam słowa z
twych ust.
Słyszę jak śpiewasz dla mnie piosenkę.
Nie mam szacunku, tylko gorzką żołądkową.
autor
cioł
Dodano: 2006-11-14 18:53:37
Ten wiersz przeczytano 458 razy
Oddanych głosów: 0
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.