Pocałunki
Wilgocią drobniutkich kropelek
spłynęła po nagim mym ciele
z dźwiękiem maleńkich muszelek
jak deszczu, było ich wiele
W głębię ust mych wtargnęły
wywołują tam spustoszenie
twarz i ucho powodzią objęły
powodując już pierwsze trzęsienie
Potem kropelki, połączone
rozpłynęły się z dłońmi falami
dotyku wcale nienasycone
spływały w dół, kaskadami
Szyja wcale im nie umknęła
należną dawkę do syta dostała
na drugie już drżenie wpłynęła
lecz wcale tam nie została...
Wśród mgielnych torsu dotknięć
rzadko, lecz ból się pojawiał
wygrywając melodię potknięć
już prawie życia pozbawiał
Wezbrane drganiami lawy fale
już domagały się swej erupcji
lecz to nie był koniec wcale
to ledwie ciepłe rejony Turcji
Podbrzusze stało na drodze,
i stało się celem tsunami
ku mojej niezmiernej trwodze
wulkan już spływał lawy falami
Autor: H.E.Ch.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.