Pociąg do Poznania
Mijają światła.
Patrzę na nie bezpiecznie
z pociągu.
Jedne są stałe,
wzdłuż trakcji się ciągną całej.
Inne jak kropki na kartce papieru,
jak ludzie rozproszeni, w biegu
mijają mnie.
Znam trasę.
Wytyczone cele, drogi zaplanowane,
obgadane.
A teraz sobie myślę,
czy pociąg przyjedzie ściśle
z rozkładem....
Jadę sobie zasłuchana
w kół o szyny stukot.
Zapatrzona w światła i noc taką czarną
i buty mojego sasiada...
I nie wiem czemu ten pociąg
w biegu
omija gwiazdy na niebie?
Czemu książyc nie świeci?
To nie nów-
to wiedzą nawet dzieci!
Wyglądam.
To prędkość dzika
z którą ten pociąg pomyka
...a jednak brak mi księżyca.
Żal chwil straconych w biegu.
Żal zapomnianych kolegów.
Żal jeszcze szans zmarnowanych
i strachu i łez wylanych
na darmo.
I kiedy tak jadę pociągiem
i myśli me klekoczące
jak koła
i oczy me rozbiegane-
wsród czerni.
I kawę mam i ciasteczko,
a jednak smutno mi deczko,
ze nie znam dzisieszej barwy
ksiązyca.
2002.02.26
Komentarze (1)
Coś w tym wierszu jest...przeczytam go sobie jeszcze
raz jutro. :)