Pod borem
Pod borem.
Raz się wybrałem późnym wieczorem,
by złapać sarnę pod wielkim borem.
Szedłem powoli i bez paniki,
słyszałem płacze, jęki i krzyki.
Myślałem, sarna złapana wnykiem,
- To moja żona z jakimś chłopczykiem!
Leżę w szpitalu na wielki zawał.
To nie był chłopczyk, lecz kloca kawał,
Lubiłem kontakt z leśną przyrodą
i polowanie na sarny młode.
Żona sprawdzała mnie każdej nocy,
wylądowała na jakimś klocu.
Ot i masz chłopie.
Komentarze (45)
Broniu kochana z uśmiechem pozdrawiam. Super poczucie
humoru, brawo!!!
Spokojnej nocy-:)
Twoje poczucie humoru Broniu jest rozbrajające :)
Pozdrawiam :)
Za andrew wrc dziś pozwolę sobie.
Dobrego wieczoru Broniu.
Pozdrawiam serdecznie,
dziękując:)))
fajnie z humorem:) pozdrawiam Bronisławo
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze. Serdecznie
pozdrawiam i życzę szczęśliwej nocy.
Ładny wesoły wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Broniu,
wesoły tekst o niewesołej sprawie, jaką jest zdrada.
Dziekuję za pamięć.
Miłego wieczoru.
Serdecznie pozdrawiam.
Bardzo fajnie i na wesoło! Pozdrawiam!
Witaj Broniu, umiesz ubrać wiersz w dobry humor.
Podoba się. Pozdrawiam serdecznie.:)
:)) No to się porobiło:))
Pozdrawiam***z uśmiechem:)*
Wiersz z humorem.
Pozdrawiam serdecznie :)
;-))
Ot, skutki podejrzliwości.
Pozdrawiam :)
Witaj Broniu:)
Myślę,że chłop ten
po zawale wróci,
i pewnie kloc ten
bez żalu wyrzuci:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Jakże życiowa historia z humorkiem takie lubię
Pozdrawiam Bronisławo
Dziekuje za rozesmianie:)