Pod borem
Pod borem.
Raz się wybrałem późnym wieczorem,
by złapać sarnę pod wielkim borem.
Szedłem powoli i bez paniki,
słyszałem płacze, jęki i krzyki.
Myślałem, sarna złapana wnykiem,
- To moja żona z jakimś chłopczykiem!
Leżę w szpitalu na wielki zawał.
To nie był chłopczyk, lecz kloca kawał,
Lubiłem kontakt z leśną przyrodą
i polowanie na sarny młode.
Żona sprawdzała mnie każdej nocy,
wylądowała na jakimś klocu.
Ot i masz chłopie.
Komentarze (45)
Podoba mi się, bardzo miło się czytało, pozdrawiam :D
Nie jest Ci obce poczucie humoru więc pozdrawiam i
życzę miłego wieczoru
Na wesoło :))
podoba mi się Broniu Twoje poczucie humoru
pozdrawiam z usmiechem
Bardzo sympatyczny wiersz, pozdrawiam :)
Moje klimaty - las jest w mym życiu już jakieś 36 lat
ale z polowaniem nie mogę się oswoić - pozdrawiam
serdecznie
Świetnie z humorkiem. Pozdrawiam ciepło Broniu :)
wesoła przygoda, pilnować lubej trzeba,,pozdrawiam:)
czaił się pod borem żonka znalazła go z humorem
pozdrawiam
Ładnie z humorem;) pozdrawiam cieplutko;)
a mógł uważać ...
Super lekko i z humorem
Dziekuję za roześmianie Broniu
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Sławku kończ się moja radość na Podlasiu. Wyjeżdżam
pod koniec tego miesiąca. Pozdrawiam serdecznie.
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze, jak również
pozdrawiam.
Gdyby to były tylko sarny, to żona nie szlochałaby w
lesie. Ale z kolei, skoro był zazdrosny o żonę, to
czemu ją zdradzał? :)
Z przyjemnością przeczytałem tą powiastkę.
Pozdrawiam najserdeczniej. Kiedy powrót do Kanady?