Pod drzewa skrzydłami
Ze wszystkich drzew zielonych w moim
gaju,
Zwracam uwagę tylko na jedno,
kuriozalne,
Liśćmi jego zadawałem sobie w maju
pytanie
Kocham czy nie kocham? Realne czy nie
realne?
Tydzień później zabić jak człowieka je
chciałem,
kore zrywałem, za gałęzie bez sumienia
szarpałem,
z korzeniami się siłowałem, jak z każdym
wspomnieniem.
Siły ostatecznie zabrakło, ale nie drzewie,
lecz mi...
Miesiąc później każdy jego skrawek
obandażowałem.
Odwagę mi pokazało, tyle bólu mojemu
naturalnemu
zbawicielowi zadałem, a one dalej usilnie
stało,
Jak radzić z chwastami i robakami mi
pokazało.
...a mi wciąż jej mało i mało...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.