Pod specjalnym nadzorem
Skąd się wziął ten pusty dom bez drzwi i
okien?
Bez powietrza, światła, wody wegetacja.
Nic nie może, w kącie siedzi kat
zaspany,
Mały ruch i już jest po niej... brzęk
bezgłośny.
Ktoś wyrywa bez litości skrzydła marzeń.
Nic nieważne jej uczucia, rozpacz
duszy.
Jakieś zgłoski układają się w obrazy,
Nic nie może, w ustach piasek tłumi
oddech.
Ktoś postawił na jej drodze dziwną
miłość,
Identyczną, jak przed laty z bladą
twarzą.
Uwierzyła w grosze wiary, uśmiech losu.
Prawdy nie ma, szczerość poszła z psem na
spacer.
Ktoś wymyśli dla niej życie w złotej
klatce.
Osaczona spada w sidła własnych
pragnień.
To nieważne, serce musi kolce przyjąć,
Bez litości przybijane jest do pala.
Przerażenie patrzy w oczy, nic nie mówi.
Skrzydła nigdy nie odrosną, to iluzja.
Ktoś zapukał do okienka jej rozsądku,
Niech da spokój! Dla niej miłość
najważniejsza.
Komentarze (19)
"... serce musi kolce przyjąć,
Bez litości przybijane jest do pala.''
Walka rozsądku z pragnieniami naszych serc. Piękny
wiersz. Brawo ;)
Slepa miłość co pozwala zamknąć się w złotej klatce.
Nieprawdziwa, nieszczera, kłująca boleśnie. Niech ten
ktoś nie przestanie pukać do okienka jej rozsądku.
Trzeba uciekać.
Dobrze oddana słowem dramatyczna walka pragnień i
rozsądku.
przeczytałam wiersz jednym tchem, opisujesz dramat
kobiety, bardzo pięknie opisujesz...