Drzwi
Otwarte drzwi.
Przyjmują podmuch ludzkich spojrzeń
lekko,
jak westchnienia
liści dźwiganych na wietrze.
***
Kurz wymalowuje szyld.
Wydrapany na drewnie,
krzywy;
pachnący pismem ośmiolatka.
Nie gorszy od wygrawerowanych blaszek.
Nie skażone niezręcznymi palcami,
trzeszczące trybikami nienaoliwionych
maszyn.
***
Plastik piszczy o pomoc
uwięziony
w zamyśle źle przyciętych igieł.
Komentarze (2)
Wiersz podoba mi się, są metafory, zostawia
czytelnikowi coś do domysłu.
:))
daję plusa za plastik :)