Podniebne Marzenia cz.III
Dziś byłam na łące.
Leżałam na Twoich kolanach.
Źdźbłem trawy muskałeś mój odkryty do
słońca brzuszek.
Poczułam twój zapach.
W powiewie wiatru chwyciłeś mnie za rękę
i pociągnąłeś w stronę jabłonki.
Poczułam Twój dotyk.
Tam razem biegnąc przez kłosy zbóż
Wciąż się śmiejąc i przewracając.
Skosztowaliśmy słodkich jabłek.
Poczułam Twój smak.
Tam byliśmy blisko.
Przyjaciele zadowoleni,że my mamy siebie
a oni nas.
Zadowoleni,że wreszcie się mi udało
a Ty mnie dostrzegłeś.
Nagle nad uchem zabrzęczała pszczoła.
Gdzieś w trawie świersz grał swoją
piosenkę.
Zborze szumiało z bezaprobatą,
a Ciebie...
Ciebie przy mnie nie było...
Wiem,że teraz tego nie czytasz.Masz link ale nie zaglądasz-tak mi się wydaje. Bez obawy mogłabym napisać Twoje imicjały.Już wiesz?Przykro mi,że w tej formie,ale po co dalej się okłamywać?Po co udawać. Wiedz,że List jest prawdziwy:koniec z marzeniami. Teraz wiesz,że człowiek nie zawsze jest taki jaki ukazuje się światu... Rób co chcesz...Mnie to nie obchodzi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.