Podpoznańska ballada
W małym miasteczku, koło Poznania,
żył sobie Henio, co lubił z rana,
wypić kielicha, niekiedy dwa,
aby mógł później udawać lwa.
Ryczał na wszystkich, groził pięściami,
dziwy się działy z jego nerwami.
Znikało z domu, wszelakie mienie,
alkohol w głowie siał spustoszenie.
On mimo tego każdego dnia,
z rana wypijał, kielich lub dwa.
Całe to hobby alkoholowe,
nie było jednak na jego głowę.
Zapadł na zdrowiu, Heniu niebożę,
nim słońce wstało, poczuł się gorzej.
Choć całe życie był chłopem silnym,
to powołano go w trybie pilnym.
Stanął przed Piotrem z miną bolesną,
było to jakoś tak wczesną wiosną.
Piotr go zapytał - jak żyłeś bracie?
Heniu ze strachu popuścił w gacie.
Wracaj na ziemię, paprochu marny,
weź się za siebie i się ogarnij.
Jest już rezultat z tego spotkania,
Henio się zmienił nie do poznania.
Od tego ranka miał inne gusta,
flaszka na zawsze została pusta.
Tak mocne słowa Świętego Piotra,
zmieniły życie - starego łotra...
Komentarze (31)
Witam,
zrobiłam sobie wycieczkę po Twoich strofach i widzę,
ze tu jest mój koment, a brak głosu - dlaczego nide
wiem - uzupełniam.
Pozdrawiam.
Po podobnych lub innych doznaniach w czasie śmierci
klinicznej, ludzie faktycznie się zmieniają. I co
ciekawe, tracą lęk przed śmiercią.
Też napisałem kiedyś podobny wiersz, a Twój, Andrzeju
podoba mi się.
Pozdrawiam :)
Świetne to Twoje pisanie. Pozdrawiam
a Piotrek (jak wiemy) w temacie, bo też kiedyś z tym
miał problemy.. dla mnie: b. dobrze napisane
Bardzo udana ballada o Heńku.
Napisana zmyślnie i humorem.
Przyjemnie było przeczytać :)
Nie wiem czy śmiać się ... udała Ci się ballada. Jak
widać, wszystko jest możliwe..
Super ballada z happy endem
Jak widać z pomocą Bożą można odmienić swoje życie.
A tak na marinesie przypomniałeś mi mojego śp.
sąsiada, który praktycznie nigdy nie trzeźwiał i nie
wiem jakby potoczyły się dalszego lsy jego rodziny
gdyby nie sen
Przyśniła się mu śmierć która mu powieziała że jak nie
przstanie pić to go zabierze i to ciągu trzech dni
Jeżeli skończy pić będzie żył 18 lat
Sąsiad tak się przejął snem że stał się z dnia na
dzień abstynetem
i rzeczywiście przezył jeszcze 18 lat jako abstynent
Z pomocą Bożą każdy mały każdy duży może świętym być,
tylko trzeba chcieć i właściwą drogą iść ;)
Miłej niedzieli :)
Dobrze, że Henio dostał jeszcze szansę... Świetny,
życiowy przekaz, w bardzo dobrym wierszu.
Pozdrawiam.
Witaj Andrzeju:)
Właśnie też czytam Twoją balladę tym bardziej iż
mieszkam niedaleko Poznania a jestem rodowitym
poznaniakiem.
Acz bardziej mi pasuje "zmienił" a nie "zrobił" ale to
tylko tak po mojemu.Super się czyta,takie lubię:)
Pozdrawiam:)
Doskonały rytm i doskonałe rymy. Z jakże ogromną
przyjemnością przeczytałam Twój wiersz. Masz
niesamowite poczucie humoru, to coś na poprawienie
nastroju a przy tym pouczająca i niezmiernie
wciągająca lektura. Powrócę na pewno na ponowne
czytanie. Pozdrawiam.
Ciekawe jak Henio wykorzysta swoją drugą szansę ;-) Z
podobaniem ;-)
Prześliczna ballada. Każdy powinien mieć takie
pouczające spotkanie ze św. Piotrem i powrót do
poprawki za ziemię. Pozdrawiam serdecznie.
Witaj,
urocza ta ballada i jakże optymistyczna...
Piotr zaś wyjątkowo litościwy.
Dziękuje za pamięć i serdecznie pozdrawiam /+/.
Skorzystał z drugiej szansy a niektórzy nie
potrafią...dobre przesłanie.