z podróży dalekich, trapiących ...
spirytus to nie jest wyjście
to początek drogi
to w bólu ścigane horyzonty
to splątane myśli, słowa, nogi
Gdy woła mnie w drogę
nie biorę prowiantu
w którąkolwiek odnogę
bo czas wściekle goni
bo czas wściekle goni
bo czas mi ucieka
bo gardło, trzewia, oczy palą
jedna jest pociecha
a gdy utrapiony
powrócę na chwilę
po tygodniach biegu bez tchu
nie dopuść mnie na milę
posłuchaj dobrych ludzi
zapomnij przebolej
po chwili wytchnienia
znów mi w drogę kolej
po same horyzonty
dotknąć i przekroczyć
za dowolną cenę
przejrzeć na chwilę na oczy
Komentarze (3)
Dobry wiersz - przeczytałam kilka razy. Pozdrawiam.
W pierwszych wersach uniknelabym powtarzajacego
sie"to" / spirytus to nie wyjscie lecz poczatek drogi
w bólu ścigane horyzonty
splatane myśli, słowa i nogi(tu kropka)/ bo czas
wsciekle goni I szybciej(lub czesciej) mi
ucieka/drobne poprawki I wiersz Lepiej sie czyta/
pozdrawiam
Zatrzymał mnie ten wiersz...
Pozdrawiam.