Z Bogiem Sam na Sam...
Dedykuję...
Na końcu wieczności
Gdzie ból jest kolorem tęczy
Na drewnianej ławce
Siedział starzec...
Wpatrzony w bladą poświatę
Ludzkich złudzeń i snów
Palił papierosa
Skąd ja się tam wziąłem
Echo mojego echa
Tłumiło dziwne myśli
Ruszyłem w Jego stronę
Z każdym krokiem
Robił się coraz mniejszy
Zniknął...a z nim ja...
Obudziłem się
A na sobie miałem zapach
Poprzedniego życia...
Dziękuję...
autor
blazej01
Dodano: 2007-02-02 22:31:56
Ten wiersz przeczytano 646 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.