...(Poezja to mój tlen)..
Wyłaził do mnie wiersz; skądś, nie wiem- z
zakamarków.
Szedł tu, gdzie ciasno, wszerz. Jak żule w
ciemnym parku.
I choć przeszkadzał mi jak kamyk, piach w
skarpecie
Szedł wprost, jak drink, do krwi. Chciał
zostać w moim świecie.
Myślami kręcić chciał; przymusił, bym go
spisał.
I tu mnie właśnie miał. Choć oddał spokój,
ciszę
Mnie- jak palacza tlen: nakręca, gdy nie
pali
Podrażniał spokoj ten. Szukałem czegoś
dalej.
I wiecie, co znalazłem? Kolejny wiersza
łyk.
Pragnienie, niemal spazmem, bym pisał wraca
w mig;
Nadstawiam drugi polik: olśnienie! prawie
wiem!
Ja jestem wierszoholik. Poezja- to mój
tlen.
'
* * * * * * *
*
(... Przyplącze wtedy się czytelnik ktoś
wrażliwy
Aż do krwi skrobie; chce tu gasić żar
oliwą
Znajduje myśli wir na wierzbie gruszki w
sośnie
Ocenia: tak, lub nie; i zmyka, gdzie pieprz
rośnie
Mnie jest tak jakby dwóch: ślepawy z
krótszą nogą
Mam niby lepszy słuch; stopięcić sobie
mogę
Po krókich chwilach gdy mam w swoim ciągu
przerwę
Znów piszę wiersze by je znaczyć swoim
nerwem
Bo mnie znów bierze i napięcie czuję, bo
wiem
Ze dziś - skądś, gdzieś: od drzwi? gdy
odpoczywa człowiek
Cykoci sobie coś, dzyndzoli tak jak
świerszcz
To rym i rytm ma głos; chcą, bym znów pisał
wiersz...)
'
Komentarze (17)
Znam świetnie to uczucie tylko u mnie dotyczy ono"
jakichś" tam wierszy a u Ciebie poezji. (male
literowki chyba" byhm"5 wers od góry i 8 od dołu "mne"
chyba że celowo to przepraszam)
Wierszoholizm, dobre określenie i bardzo modne.