Pogrzeb.
Rozmowy na temat śmierci. Część I. Pogrzeb.
Jak jesienny liść na wietrze opadam. Uschnięty z tęsknoty pozbawiony uczuć staje się nartwą rośliną. Wolno stąpając wśród złocistej tafli ulicznego miasta ginę, w otchłani nieprzerwanej tęsknoty. Sam jak na wzburzonym morzu pośród sztormu szukam sensu życia. Staram się znależdz to czego mi brakuje, to czego tak naprawdę nie mam i za czym tak naprawdę tęsknie. Szukając siebie, stawiając mały krzyż na swoim sumieniu, zapalając znicz na pogrzebie który sam niegdyś przeżyłem. Odeszedłem. Nie zostało już nic. Spadły wszystkie liście z drze. Niebo posmutniało zakrywając się szarą poświata nieprzerwanej nienawiści międzyludzkiej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.