Polna Kapliczka
Pochylił się nad swoją drogą
przystając na chwilę
przed nabożną figurką
stojącą nieopodal traktu
Przystanął wymadlając przebaczenie
za codzienne upadki
za brak czasu dla innych
za całe swe życie.
Odgłos upadającego przedmiotu
przerwał skupienie
skierował wzrok
na poszukiwaniu źródła.
Ponad kapliczką zatrzymał oczy,
gdzie rosło drzewo
pełne soczystych owoców
pełnych spragnionego soku.
Drzewo otaczało tą małą świątynię
dawało mu cień
dawało poczucie spokoju,
gałęziami obejmowało kapliczkę.
Spragniony wędrowiec zatrząsł drzewem
a w myślach trzymał już owoc
marzył o błogiej tej chwili
kiedy przez usta przeleje się sok.
Uderzający owoc
wyrwał go z marzeń,
a oczy ponownie spojrzały
na świętą postać.
Postać schowaną w kapliczce,
– Poprosiłeś o dar –
przemknęło
coś na kształt pytania.
Wędrowiec zchylając głowę
cicho rzekł – Nie.
Pomiędzy Krakowem a Łodzią Wrzesień 2003
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.