Polowanie Hubertowskie
cd. kartka z pamiętnika - przygód myśliwskich ;)
Polowanie Hubertowskie
Myśliwym w Kole Łowieckim
”KOLIBER”zostałam
Podekscytowana na polowanie Hubertowskie
czekałam
Listopad zbiórka odprawa numery stanowisk
rozlosowane
Mnie jako jedynej „Dianie” też było to
dane
Rozprowadzający nas porozstawiał po prostej
linii
Tak że prawa i lewa strona kolegów się
widzimy
Sygnał do pędzenia dano każdy w skupieniu
czekał
Słychać było jak w oddali gdzieś pies
szczekał
Któryś z naganiaczy krzyknął idą dziki
Nam przeleciały myśli jakie będą wyniki
Ja zaś za niewielkim jałowcem stałam
Niczego nie przeczuwałam i się nie bałam
Nagle locha z młodymi w prost na mnie
wali
Słyszę krzyk uważaj dziki na ciebie
wygnali
Przy jałowcu stoję w skupieniu
nieruchoma
Nawet nie było czasu abym była
przerażona
Locha po drugiej stronie tegoż jałowca
stała
Wydawało się że uwagi na mnie nie
zwracała
Widziałam przerażenie kolegów o mnie
Już ten z prawej i z lewej biegli do
mnie
Dubeltówkę w słuchy dzika skierowałam
Serce me oszalałe biło co dalej czekałam
Locha instynktem matczynym kierowana
Jakby liczeniem dzieci była zaaferowana
Warchlaki jeden za drugim do przodu
gnały
W zawrotnym tempie drogę przeskakiwały
Oczywiście żadnego ruchu nie uczyniłam
Skupiona „rusz się a strzelę”tylko
mówiłam
Loszka czekała pomrukując aż po
ostatniego
Fuknęła dają do zrozumienia nie dam
żadnego
Koledzy niezłą frajdę z mej przygody
mieli
Długo przy ognisku opowiadając się
śmieli
Prowadzący nasze polowanie nas pouczył
Po tym co koledzy zrobili że ich nie
wykluczył
Bo wiadomo że ze stanowisk się nie schodzi
Na polowaniu zbiorowym o bezpieczeństwo
chodzi. E.K.
Komentarze (18)
Polowania trzeba lubić i mieć w genach a ja mam to po
tacie
Warto poczytac :)
też nigdy nie bywałam na polowaniach
fajna przygoda lecz lepiej chodzić z aparatem niż z
naładowana dubeltówką
pozdrawiam:)
tylko raz bylem na prawdziwym polowaniu - niesamowite
przeżycie....
malownicza scenka,dobrze ,ze nie musiałaś strzelać!
bardzo obrazowo opisujesz, faktycznie chodzisz na
polowania, przygoda ciekawa,chociaż ja jestem
zdecydowanie zwolenniczką bezkrwawych łowów z aparatem
w dłoni :-) co czynię z dużym powodzeniem :-)
Miałam podobną przygodę na spacerze w lesie, ale toja
wiałam, gdzie pieprz rośnie:))
pięknie malujesz słowem
atmosferę polowania i przygód z tym związanych wiersz
super!
pozdrawiam
Ha...ha..."swicha" a turzyca? bo jeden na egzaminie
powiedział - żona tura...miło pozdrawiam :0 a co do
rymów to już wcześniej pisałam że to nie wiersz a
opowiadanie...
fajna historia, wg.mojego zdania za dużo rymów,
czasowniki.
Pani myśliwa (?) wie zapewne, że uszy zająca to
słuchy, jego tylne nogi - skoki? A jak się nazywa dupa
barana? - owca :-) :-) :-) :-)
Miłego...
Witaj emi16.
Z ochotą przeczytałam o przygodzie.
Jesteś szczęściarą, mnie nie było dane uczestniczyć w
polowaniu na 'grubego zwierza':))
Pozdrawiam, miłego dnia.
Kochani... nie tym razem nie strzelałam...opisuję
swoje przygody nie traktuję tego jako wiersze a
opowiadania rymem jak niektórzy nazywają
częstochowskim ...mnie to nie przeszkadza piszę żeby
mogły pra...i wnuki poczytać...ciepło pozdrawiam;)
"Fuknęła dają do zrozumienia nie dam żadnego"
Przeczytałam z zainteresowaniem, o czym świadczy
wypisanie tego wersa :)
( dając - pewnie "c" zostało odstrzelone;).
Brawo za odwagę i serce dla "dziczej" rodzinki :)
A to dopiero przygoda, przeczytałam z zainteresowaniem
od pierwszej do ostatniej literki:)