Półsen
Rozhuśtałam się śmiało i bardzo wysoko,
by nie patrzyć na to, co nie chciało
zmuruszeć.
Pozornie spokojna, bujałam się lekko,
pomiędzy zostało i tym co musi nadejść.
Zobaczyłam drzewa, rosnące jak dawniej
w trawie po kolana. Głaskały gałęziami
dach domu w którym mogłam zamieszkać
od zaraz z nadzieją, że dojrzeje i spadnę
jak jabłko, tocząc się do progu, gdzie
wciaż na mnie
czekasz. Zostałeś w moich oczach jak
złamany
konar na łące pełnej kwiatów. Pomyślałam
sobie,
że tak w nieskończoność mogę cię malować
w pastelowych i ciepłych nad podziw
kolorach,
aż całkiem na stałe wtopisz się w
krajobraz.
Dziękuje za korektę błędów i komentarze...
Komentarze (19)
Ładny wiersz :D. Pozdrawiam!
... Zostałes w moich oczach jak złamany
konar na łące pełnej kwiatów... Bardzo ladny wiersz :)
Świetnie się czyta...pozdrawiam!
Pięknie malujesz słowami...pozdrawiam