Półsen
Rozhuśtałam się śmiało i bardzo wysoko, by
nie patrzyć
na to, co nie chciało zmurszeć. Pozornie
spokojna,
bujałam się więc lekko, pomiędzy zostało, i
tym co już nadeszło.
Zobaczyłam drzewa, rosnące jak dawniej w
trawie po kolana.
Głaskały gałęziami dach domu, w którym
mogłabym
zamieszkać od zaraz z nadzieją, że dojrzeje
i spadnę jak jabłko,
tocząc się do progu, gdzie jeszcze na mnie
czekasz.
Zostałeś w moich oczach jak złamany konar
na łące pełnej kwiatów.
Pomyślałam sobie, że tak w nieskończoność
mogę cię malować
w pastelowych i ciepłych nad podziw
kolorach, aż całkiem na stałe
wtopisz się w krajobraz, który dla mnie
jeszcze zachował się w słońcu,
do czasu aż sam z siebie znikniesz z
pierwszym deszczem...
Komentarze (26)
Oj, pięknie. Wspomnienia już bez bólu. Jeszcze trochę
czasu potrzeba i deszcz oczyści. Zauroczona pozdrawiam
:)
Podoba się wiersz, jego przekaz.
Refleksyjny.
Dobrze, kiedy wspomnienia są miłe i ciepłe, z
przyjemnością się do nich wraca.
Piękny wiersz.
Pozdrawiam.;)
dawno Cię nie widziałem;
cieszę się, że mogę powitać poetkę i znakomitą
komentatorkę;
mam nadzieję, że tym razem na dłużej;
pozdrawiam:)
Piękna poezja przywołująca ciepłe zadumanie
Wiersz który leczy, odsyłając do dobrych
wspomnień,gdzie obrazy przesuwają się jak kadry snu,
by przejść w pogodzenie. Pięknie poprowadzony,
ujmujacy Wiersz.
Ciekawie pomyślany.
Piękny wiersz pisany tęsknotą. Pozdrawiam :)
Podoba sie wiersz...
Ładnie.
Dobrze, że wspomnienia zostają...
Pozdrawiam serdecznie :)
Za Anną. Miłego dnia:)
piękne wspomnienie miłości zostało. I tęsknota.