Połykacz ognia
Tak oto jestem po tej stronie świata
Zameldowany na ulicy Chyżej
Wciąż swobodniejszy niż gość w tarapatach
Lecz nie podchodzę ani kroku bliżej
Nic to że strach mam oswojony w sobie
A w wolnej chwili układam się z lękiem
Więc kiedy zechcę mogę połknąć ogień
A potem serce mieć czarne jak węgiel
Albo jad żmii na końcu języka
Gad się w człowieku wypręża i zwija
Trucizna myśli w krwiobieg przenika
I człowiek siebie bez przerwy zabija.
Gregorek, 13.11.2023
Komentarze (5)
Świetny. I w sumie smutny...
Ale tak już pewnie jesteśmy skonstruowani. Potrafimy
budować i niszczyć... samych siebie też.
Świetny. I w sumie smutny...
Ale tak już pewnie jesteśmy skonstruowani. Potrafimy
budować i niszczyć... samych siebie też.
Wymownie o tym jak człowiek zagraża sam sobie. Miłego
dnia returnie:)
ja mnie mam symptomów samounicestwiania.
Piękny, refleksyjny wiersz. Człowiek czasem nie
potrafi już więcej przełknąć.
Pozdrawiam :)