Pomarańcze
Zaprosiłaś mnie kiedyś do siebie
powiedziałaś lubię piwo i pomarańcze
kupiłem piwo, pomarańcze i świeczki
i jedną czerwoną różę.
Nie miałaś świecznika
i świeczkę wetknęłaś w połówkę
pomarańczy,
piwo piliśmy z musztardówek,
a róża, róża pływała w umywalce.
To był dziwny wieczór
Poszedłem do dziewczyny
a ty okazałaś się moim odbiciem.
Rozmawialiśmy o tylu sprawach
o odczuciach i o przyjaźni
Mówiłaś, a ja jakbym słyszał siebie.
Czy dwoje ludzi może być tak podobnymi?
Bliźniacy duszy, bliźniacy serc.
Czas płynął a my wciąż gadaliśmy
i piliśmy piwo,
przegadaliśmy aż dwie świeczki.
A ile piw, dziś nie pamiętam.
O czwartej poszłaś się wykąpać,
wróciłaś otulona ręcznikiem,
który osunął się na dywan,
a Ty wsunęłaś się pod kołdrę.
Kiedy również nagi
przytuliłem się do Ciebie,
dziwna sprawa, nie chciałem
Cię posiąść, lecz tylko tak trwać.
Ty i ja spleceni do rana.
Zasnęłaś, a ja wpatrywałem się
w Twoją piękną twarz i tylko czasem
odgarniałem kosmyk spadający na
policzek.
Kiedy rano się obudziłaś,
zobaczyłaś mnie i się uśmiechnęłaś.
Też się już wyspałeś? - tak,
nie chciałem się przyznać,
że żal mi było zasnąć,
aby nic nie uronić z tych chwil.
Po tygodniu powiedziałaś: wyjeżdżam.
Wyjechałaś. Wiem, musiałaś.
Po roku zobaczyłem Cię jeszcze raz.
Przyjechałaś z chłopakiem.
Zostawiłaś go i przysiadłaś się do mnie.
Powiedziałaś mi wtedy coś tak pięknego
co można usłyszeć chyba tylko raz w
życiu.
To było nasze ostatnie spotkanie.
Wiem, że założyłaś zespól w którym
tańczysz,
a mi pozostał w pamięci obraz, jak
śpisz,
a w ustach rozświetlony smak pomarańczy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.