Poranek
dłonie obudzone ptasim śpiewem
zza okna
ziewają rozpostartym skurczem
zwijają się w sobie
i dalej śpią
w miękkich kleszczach nóg
pod ciepłymi jabłakmi kolan
dłonie obudzone ptasim śpiewem
zza okna
ziewają rozpostartym skurczem
zwijają się w sobie
i dalej śpią
w miękkich kleszczach nóg
pod ciepłymi jabłakmi kolan
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.