Poranek
wypływam na głębię
koniuszkami niewyspanych palców
strząsam pozostałości snu
niektóre zakrywam pościelą
inne szczotkuję pastą
w porannym pośpiechu tytoniowa mgła
zalewa nabrzeże parzoną kawą
zdejmuję zarost wpatrzony w człowieka
młodszego o drogę pokonaną przez światło
nie istnieję
nawet lustro pokazuje przeszłość
24.08.2013
autor
kamykow
Dodano: 2013-08-24 18:53:55
Ten wiersz przeczytano 1627 razy
Oddanych głosów: 17
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (21)
Świetny z Ciebie materiał na dobrego poetę. Czytam
Twoją poezję i podziwiam, niesamowite metafory, treść,
cudeńko, czytam i czytam i naczytać się nie mogę.
Witaj wielki początkujący, nie zmarnuj
talentu:-)))pozdrawiam serdecznie
Bardzo dobrze przedstawione myśli.
Pozdrawiam
Kosmos! Naprawdę niesamowita metamorfoza - pamiętam
pierwszy wiersz, który zamieściłeś. Niektórzy
podejrzewali, że jesteś wcieleniem pewnej osoby z
Beja. Obecne utwory są zupełnie odmienne i naprawdę
zatrzymują. Co będzie dalej?:)
Pozdrawiam
widac że wiersz napisany zostal przez człowieka
inteligentnego oczytanego szacunek pozdrawiam
Dziękuję barbara1202. Przez ostatnie dni jestem jedną
wielką chodzącą metaforą i szukam swojego stylu. Taki
mi chyba odpowiada. Mam głowę pełną pomysłów i
przekładam je na wiersz. Uwielbiam tematy mistyczne,
filozoficzne i teologiczne. Pozdrawiam.
I to ma być początkujący poeta? nie wierzę! pięknie!
Pozdrawiam:)