poranek
rano zerknąłem na przyjaciółkę
przez dziurkę od klucza malutką
rumem i winem na spółkę
zmęczyła oczy i twarz miała smutną
wstała i naga na duszy i ciele
włożyła biustonosz i figi białe
koronek na nich nie było zbyt wiele
nie były, jak często, przyciasne, zbyt
małe
może to strój na niedziele
wsunęła rajstopy i czarną spódnicę
ciut za kolano
zbyt dużo skromności na rozpustnicę
kremową koszulę wyprasowaną
buty na niewidocznym obcasie
malując się lekko już w pełnej krasie
maskuje grzeszki minionej nocy
i wystrzeliła z mieszkania jak z procy
dokąd pobiegła nie wiem, nie zgadnę
do sklepu, do baru, na obiad, na randkę
myśli ma różne - brzydkie i ładne
dokąd pobiegła nie wiem, nie zgadnę
Komentarze (8)
Faaajnie:)
Pozdrawiam:)
Świetny wiersz...
Fajnie, to dopiero. Pozdrawiam :-)
niezła fracha :))
jak dużo można zobaczyć przez dziurkę od klucza
....fajny wiersz z fantazją :-)
pozdrawiam
ja też nie zgadnę
ale czy podglądać jest ładnie??
pozdrawiam:)
Szpaner jesteś?
fajnie się czyta, te myśli podglądacza. Miłej soboty.