Poranek na dwa serca
Poranek mglisty,
skroplony rosą.
Przebiegliśmy
przez brzask
– boso.
Było w nas
wiele radości szczenięcej.
Mniej więcej
tyle - ile kropel porannych
na skórze.
Ty, jak zawsze staranny,
przy śmiechu mojego wtórze,
każdą osuszyłeś ust ręcznikiem.
Myślałam, że z rozkoszy zniknę
jak kropelki
pod dotykiem słonecznych promieni.
Ocienił
mnie parasol wielki
twoich ramion.
Nie czekając
otuliłam się chwilą.
Słuchałam jak serca biją
i nie wiedziałam, które głośniej.
Jedno jest pewne – oba radośnie.
autor
DoroteK
Dodano: 2010-08-09 08:11:40
Ten wiersz przeczytano 1091 razy
Oddanych głosów: 37
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (31)
Taki poranek mógłby trwać cały dzień, a najlepiej całe
życie. Pozdrawiam:)