Portret
namalował on portret kochanej
od wieków kobiety
odsłonił zakurzone zasłony
odkurzył barw palety
pędzel do ręki chwycił
tak mocno jak chwytał jej dłonie
na białej przez chwilę kartce
począł na papier przelewać jej skronie
dalej już ręka
sama zabarwiała oczy
gdyż nie miał z nich satysfakcji
stwierdził, że obraz skończy
długo bił się z myślami
że chyba już nie pamięta
zapomniał rysów jej twarzy
jak ścieżka jej ciała jest kręta
zdarł płótno z sztalugi
zgniótł ze złością w ręce
rzucił urywkiem wspomnień
odwrócił się na pięcie
po czym wrócił na swoje miejsce
nowe płótno nałożył
nowy pędzel wziął w dłonie
i swoje myśli mnożył
z zamkniętymi oczami
rysował zarys jej ciała
wszystko znowu wracało
kochana wracała
dłoń tańczyła na płótnie
gorąca od wrzącej krwi
zamknięte nadal miał powieki
pędzel po karcie się wił
gdy poczuł dziwne uczucie
jakby w żołądku czy gdzieś
zaprzestał malowanie
i ze szczęścia zaśpiewał pieśń
wrócił jej dotyk na skórze
wróciło jej blade ciało
w myślach zliczał jej włosy
każde wspomnienie bezlitośnie znikało.
Komentarze (1)
Pięknie portrety słowem malujesz...
Nie jedna zechce Ci znów pozować...
Lecz zanim płótno zagruntujesz...
Pięknych słów, proszę nie chowaj