Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Posejdon

Zamieszkałaś drzwi obok. Numer dwudziesty piąty.
Tylko raz widziałem zarys twoich pleców przez okno, to było drugiego dnia twojego pobytu.
Nie znam twojej twarzy, znam jednak twoje zwyczaje.
Rankiem przez ścianę słyszę postukiwanie noża gdy coś siekasz
Szybkie, miarowe uderzenia. Z reguły sześć ciachnięć. Cisza. Znowu sześć i sześć na koniec. Skwierczenie czegos na patelni. Nóż zarysowuje talerz, talerz odkładasz do zlewu.

Często cie nie ma w domu I zazwyczaj jest cicho.
Dzień mija wówczas ponury i nudny.
Jednak od czasu do czasu budzi mnie z odrętwienia zgrzyt zamka o poranku,
Wiem, że nie wychodzisz, lecz wracasz.
Śpisz do dwunastej, jednak nie wstajesz od razu.
Budzik dzwoni co najmniej trzy razy co dwadzieścia minut.
Bywało I tak, że niespodziewanie usłyszałem go o piętnastej.
Wtedy tylko bierzesz prysznic i wychodzisz bez śniadania.

Kiedyś chciałem zobaczyć twoją twarz, więc przystawiłem oko do dziurki w moich drzwiach gdy tylko usłyszałem, że ubrałaś buty – chodzisz w trzech różnych parach, najczęściej na miękkiej podeszwie, ale tamtego dnia miałaś obcasy. Pełen niecierpliwości oczekiwałem twojego wielkiego wyjścia. Najpierw był brzęk kluczy, szmer zamka. Zgrzypiąca klamka pod twoją świętą dłonią zdała się pomrukiem kota. Ja sam, skuliłem się w jak kot w kłębek, skompresowałem do ślimaka mojego ucha. Och, I niestety, zapomniałaś czegoś z mieszkania. Wracałaś przyspieszonymi krokami, słyszałem jak przerzucasz papiery. Wróciłaś, twój dzwięk odbił sie po pustym korytarzu jak w świątynii boga. Plecy – te same, wąskie, urbane w zielony płaszcz. Jestes raczej niska. Nosiłaś brzydkie czarne buty.

Czekałem na twoją twarz pół roku. Z odgłosów twojego mieszkania nakreśliłem twoje rysy. Wiem, że jesteś schludna i kąpiesz się czterdzieści minut. Twój zapach jest więc mydlany. Wiem, że rzadko jesz, jesteś więc szczupła. Podkładasz krzesło by wyciągnąć talerze z górnych półek, musisz być niska. Nie śpisz wiele, masz zmęczone, smutne oczy. Czekałem na ciebie piętnaście lat w moim pustym mieszkaniu wyłożonym echem.

Właściwie wiem tylko, że to w twoich oczach poznam, że już czas. Jeśli w twoich oczach będzie ten błękitny ocean, który widuje na swoim suficie gdy nie śpię, wsłuchując się w muzykę twojego życia. Twoje oczy będą jak woda, zmącona kamieniem źrenicy. Przy tej wodzie będę mógł zapaść w zasłużony sen, pierwszy od tylu lat. Lecz dzień dzisiejszy jest niespokojny, bo cię szukam I wciąż nie mogę znaleść. Gdy wyrzucano nas z wyspy jako dzieci miałem sześć lat, ty dziesięć, ale ledwo cię pamiętam. Moje skrzela nie wydają dźwięku, nie mogę cię po prostu spytać, choć ułatwiłoby to sprawę. Jesteś moim stworzeniem morskim, więc muszę cię poznać. Muszę to z ciebie wyczytać.

Mała, nosisz się po włosku.
Zakładasz przeciwsłoneczne okulary już w budynku.

Dodano: 2014-07-05 03:21:44
Ten wiersz przeczytano 1384 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Wolny Klimat Obojętny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (5)

Hermes33 Hermes33

Konkret ale masz dryg do pisania extra!

Pozdrawiam Ciebie:)

jlewan jlewan

Interesujące.
Miłego dnia.

krzemanka krzemanka

Bardzo ciekawy tekst o inwigilacji nieznajomej, przez
sąsiada zafascynowanego jej osobą.
Dobrze się czyta. Miłego dnia.

BaMal BaMal

zabrakło odwagi by podejść
pozdrawiam :))

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »