postaram się zgasnąć jak ogień...
Staram się pomylić na swoją niekorzyść
tak bym na kolanach nie klęczał przed
tobą
gdy w twoje ramiona inna wpadnie zdobycz
ja wszystkie złudzenia zabiorę ze sobą.
Staram się nie myśleć, że mogło być
pięknie
bo serce dla ciebie nigdy nie zaśpiewa
co z tego, że pewnie kiedyś z bólu
pęknie
a słowa pogrążą się w ciszy milczenia.
Postaram się zgasnąć jak ogień na
wietrze
dopalić, wystygnąć, zamienić się w
popiół
a potem odrodzić na nowo raz jeszcze
odzyskać harmonię, porządek i spokój.
Komentarze (10)
Miłość podsyca się sama,choćbyśmy chcieli inaczej:)
Rezygnacja nie jest najlepszym wyjściem z każdej
sytuacji.
ogień na wietrze? przekorny piękny wiersz-
spontanuczny z żalu płynie pozdrowienia
Nie zgaśniesz, bo wiatr nie gasi ognia!!!
Ogień tylko czeka na podmuch wiatru,
a wtedy szaleje... Pozdrawiam gorąco
Odrodzisz się jak feniks z popiołów,ale może nie
trzeba będzie spłonąć,zbyt duże poświęcenie:)
Jak ogień na wietrze nigdy nie zgaśniesz, póki za sobą
drzwiami nie trzaśniesz i poszukasz nowych, zawsze
szeroko otwartych drzwi dla Ciebie w każdej potrzebie.
Tak jest, po porażkach należ wstać i próbować od nowa
:) pozdrawiam
a ja tak troche z innej strony bo spodobal mi się ten
rym zaspiewa - milczenia bo taki lekki i merytorucznie
przeciwstawny - pozdro :)
a kiedy juz zgaśniesz poczujesz ulgę...reszta
przestanie istnieć,a co bylo będzie jak
sen...nieprawdziwe i ulotne...
najbardziej podoba mi się trzecia zwrotka