Poświąteczne kłopoty
Znowu muszę dojść do siebie,
zrzucić zbędne kilogramy,
trzy dni uczty i gościny,
mą figurę zrujnowały.
Choć gotuję dosyć licho,
osiem potraw się stworzyło,
do dwunastu nieco brakło,
lecz jak widać wystarczyło.
Teraz znowu płatki z jabłkiem,
chuda zupa i ćwiczenia,
ryba z wody, marchew z kaszą
a ciasteczkom do widzenia.
Mąż też nieco pojękuje,
kręci głową w lustro zerka,
jakby chciał mi podziękować,
że już kończy się wyżerka.
Zapowiedział mi stanowczo,
miast dwunastu dań na stole,
przygotować mam gołąbki
w pomidorach nie w rosole.
Pomalutku sobie schudnę,
spieszyć wcale się nie muszę,
noc w Sylwestra spędzę w pracy,
tam rozpocznę me katusze.
Z okazji NOWEGO ROKU życzę wszystkim BEJOWICZOM zdrowia, szczęścia, pomyślności a radość w sercach niech na co dzień gości...
Komentarze (64)
:)) Mam na to sposób. Trzeba zaprosić na święta dużo
osób. Nie ma się czasu na wyżerkę przy obsłudze gości.
Miłego dnia:)
Dziękuję za życzenia . Odwzajemniam szczerze.
Poświąteczne katusze są mi znane ;-))
Samo życie, Szczęśliwego Nowego Roku, pozdrawiam
ciepło.
Któż się z nimi nie zetknął?
Można walczyć, można ulec ;-)
Pozdrawiam