Powidoki
Nigdy nie zapomnę.
Nigdy się nie dowiem.
Zabierz mnie, proszę, pociągiem
do dzieciństwa wspomnień.
Gdzie z okien widok pól, rzepakiem
mieniących,
błękit nieba niewinny - z pióropuszem
chmur.
Gdy w sercu jasny promyk,
a w uszach stukot kół.
Wtem z nieba zwinny jastrząb zapikował w
dół!
Serce mi zadrżało, trwogi wdarł się ból.
Z cichych łanów zbóż wystartował zając.
To jemu przeznaczony ten gwałtowny ruch.
Ptak, zniżając lotu, rozczapierzył
szpony!
Susem uprawnionym uskoczył zając płowy!
Mknie przed się, niczym strzała, ile
wystarcza sił!
Już go jastrząb dopada ...
Cel chylił się trafieniu, zwinny biorąc
zwód.
Cóż powiem - zwód za zwodem!
To w prawo zwód, to w lewo.
I jeszcze raz i znów!
Jastrząb łowczy wierny.
Zmylony, gubi się - nie zdąża w zajęcze
manewry.
I choć zwinny za dwóch ...
Co mówię - za trzech!
Zająca szaleńczy bieg zdumiewa go.
Nadmiernie burzy szyk!
Zdwojonym sumptem wzlatuje ptak i szarpie
mocą skrzydeł.
To w prawo skręt, to w lewo znów, zająca
dopaść chce!
Straszliwej walki finał nieubłaganym
jest.
Kto, kogo? Kto przegra, kto zwycięży?
Kto zaspokoi stan?
Znika widok za oknem -
zwyczajnie przesuwa się.
Nigdy już się nie dowiem.
Zabierz mnie, proszę, pociągiem
do dzieciństwa wspomnień.
Komentarze (38)
Cacko! Z wielkim uznanie pozdrawiam:)
Jakbym za oknem to oglądała, tak wiernie to opisałaś.
Jestes niepowtarzalna, nie pozwol teoretykom
zniszczyc go, podrawiam.
AS miałam na myśli zająca jako "cel", zważywszy, że
jastrząb mierzy dość precyzyjnie. Wiem, fikuśne dość
sformułowanie ... (do tego "chylił się" zamiast
"uchylił") - w rozumieniu, iż "uniknął trafienia";
ujmując krótko - w mym wykonaniu kaskaderka słowna
(grubo spontaniczna).
Co do obszerności ..., całkowicie się z Tobą zgodzę,
znacznie lepiej wypadam w krótkich utworach.
zacna Lidio
dziesięć trumien
to jeszcze nie nekropolia, ale postępów brak...
zastanawia mnie ten zwrot:
"Cel chylił się trafieniu"
proszę wytłumacz mi co on oznacza, bo może to jakiś
regionalizm?
część Polaków wychodzi na dwór, a część na pole; to
zależy od regionu; ja wychodzę na pole...
gdybym miał Ci coś zasugerować, to o wiele lepiej
widzę Cię w krótkich utworach;
pozdrowienia
widziałem to kieeedyś
pozdrawiam
Wyrasta nam nowa gwiazda, bravissmo:)
Ossa77, doceniam Twą dobroć, przez co rozumiem
powstrzymanie się od "czynienia pogromu" na polu mojej
wątłej materii (tu mam na myśli całokształt mojej
istoty i "wy-tworów" (wypocin jak kto woli).
W tym wypadku literalność wydaje mi się jakby zasadna
- wiersz stanowi w gruncie rzeczy dynamiczną relację
krótkiej chwili, w której tak wiele się wydarza,
patrząc na scenę oczyma dziecka i będąc przez chwilę
na powrót nim. Tekst pewnie przypomina wierszyki ze
szkolnej książeczki i w sumie dobrze, że tak jest. Nie
wiem, czy wystarczyłby na tuzin utworów, lecz starałam
się oddać pełen dynamizm akcji, jakiej, będąc
dzieckiem, realnie stałam się świadkiem. Może to
głupie, ale tamten widok w pewien sposób przemienił
mnie, leży u gdzieś u źródła osobowych cech. Niezwykle
doceniam w życiu i uwielbiam wręcz zarówno motyw drogi
jak i zmagania. Nie do końca rozumiem Twój serfing po
obszarze mojego dzieciństwa (obraz), ale niech Ci
będzie, skoro tak lubisz i dobrze bawisz się. :)
* wypasiony tekst...
Ufff, wypasiony tekstu — materiał na co najmniej tuzin
utworów — w jakim peelka/autorka(?) zostawiła kawał
swojej skóry i kawał pola, po którym kuleją żurawie
dzieciństwa przed odlotem, by uczepić się na moment
skrzydeł i umrzeć. Wizgocze nad pochylnią jutra, tak
przepełniony pociąg, szybując w bezednię tęsknoty za
zrozumieniem nierozumianej. Nie będę tym razem
wskazywać braki warsztatowe, autorka nie przyjmuje
krytyki, a jeżeli już, to zaledwie wybiórczo ;). Dla
mnie praca zdecydowanie przegadana — co innego
„malarska” opisowość, a co innego przytłoczenie tekstu
słowami. Jestem zachwycona (na granicy przerażenia!)
literalnością tego tworu, peelka/autorka (?) trzyma
się tekstu jak... życia! Pozdrawiam. ☀️
Znalazłam ten mój stary wiersz, jakbyś miała chęć
zerknąć, to zapraszam
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/lokcie-dzioby-domena
-przyrody-475335
P.S Czy od mknie przed się, nie brzmiało by lepiej -
mknie przed siebie?...
Nie wszystko trzeba do końca, do najmniejszego
szczegółu wiedzieć. Natura wydaje się okrutna, ale ona
jest jedynie walką o przeżycie.
Fajny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Ciekawy wiersz z pozycji widoków zza okna pociągu, z
narastającym w nim napięciem i wartką akcją za nim,
zawsze pociąg bardziej mi się kojarzy z monotonią,
którą wybija stukot kół, czasem kołysząc nas do snu,
tutaj ten schemat jest przełamany, początek jest
spokojny, lecz później w wierszu pojawia się
dramatyzm, niestety w życiu często są tego typu
obrazki, pt walka o przetrwanie.
Też mam wiersz pt Pociąg, ale w innym klimacie i
wiersze o przetrwaniu również np Łokcie i dzioby w
krainie przyrody, chyba taki jest tytuł, już dobrze
nie pamiętam.
Dobrego dnia życzę i pozdrawiam:)
Jak dobrze, że mamy pamięć- każdy nosi w sobie takie
obrazy z dzieciństwa.
Dziękuję. Cieszę się, skoro ten opis może się podobać.
:)