Powołanie
Syn marnotrawny – kim jest ta postać
Czy teraz to też u nas się dzieje
A może problem częściej niż dawniej
w naszych rodzinach bardziej istnieje
Kiedy się starał dziad, potem ojciec
Zdobyć szacunek, honor zasługi
Myślał, że przejmie to ich syn również
Czyniąc tradycję ze swojej służby
Ale wygoda, małżeński spokój
Ważniejsze były niż życie ludzi
Więc zrezygnował, został kierowcą
Żona mu w domu już nie marudzi
Aż dnia pewnego widząc strażaków
Co na sygnale pędzą do ognia
Zapragnął znowu być tak jak oni
Na zawołanie dostępny co dnia
-„Ja makarony będę rozwoził
W czasie gdy ludzie w pożarze giną”
Jak postanowił, tak też i zrobił
Wrócił do służby już z dumną miną
Zbyt mało chętnych do takiej pracy
Bo to wysiłek i przywiązanie
Jeśli więc nie syn z takiej rodziny
To któż by inny, nim pozostanie
Już wątpliwości minęły wszystkie
To powołanie wraz z matki mlekiem
Wypił i będzie dobrym strażakiem
A oprócz tego – stał się człowiekiem
Komentarze (24)
Ciekawy wiersz i dobrze napisany. Pozdrawiam Adelaa:-)
b. dobry wiersz, tylko czy powołanie jest dziedziczne?
serdecznie pozdrawiam :)
Ładnie poprowadzony wiersz z refleksją:)
Ratowanie życia, jest zaszczytnym powołaniem, Makaron
tez jednak ktoś musi rozwozić. Najważniejsze aby lubić
swoja prace i wykonywać ja dobrze. Pamiętam taka scenę
z filmu, gdy anioł powiedział do mężczyzny
zamiatającego chodnik. " Anioły w Niebie się
uśmiechają gdy widza człowieka wykonującego swa prace
z zaangażowaniem, nawet gdy będzie to zamiatanie
chodnika" Ciekawy wiersz o kontynuacji rodzinnej
tradycji. Pozdrawiam serdecznie.
Daleko mu do syna marnotrawnego z przypowieści Jezusa
+)
ładny wiersz i dobry przekaz,,pozdrawiam
Bardzo odważne powołanie. Ładnie Adelaa. Pozdrawiam:-)
powołanie, nikt mu sie nie oprze:)pozdrawiam
Dobrze podtrzymywać rodzinne tradycje,ale
najważniejsze,żeby być człowiekiem.
Serdeczności przesyłam:)