W pożar nie wrócę
Nie było Cię wczoraj na ławce w parku
a miałem nadzieję, że znowu obok przejdę
byłem punktualnie tak jak w zegarku
by szczęście mogło mi przeciec przez
ręce
Nie lubię psów, a kupiłem specjalnie
by tylko mieć pretekst i z nim
spacerować
człowiek z zwierzęciem to naturalne
można do bólu tak pozorować
Można, ale przed kim mieć trzeba
Ciebie nie było pies przyniósł pecha
usiadłem na ławce tej obok drzewa
poczęły mnie trafiać: żal i cholera
Przeklinając pod nosem na los i na psa
nie spostrzegłem, że ktoś dosiadł się
obok
będąc przekonany, iż klątwa wciąż trwa
siedziałem tak, użalając się nad sobą
Wten jak przez mgłę usłyszałem te słowa
"Może nim z psem pogadaj ze mną"
z kolan pod konar podniosła się głowa
tak więc ujrzałem Cię całą piękną
Zatkało mnie, krew w mózg uderzyła
"Chodź Ernest, ja..e.. przepraszam iść
muszę.."
tak mi się gra w pozory skończyła
spłonąłem w moment, a w pożar nie wrócę
Komentarze (2)
bardzo mi się podoba twój wiersz wywołał uśmiech :)
czyżby mężczyźni również tak kombinowali, by zobaczyć
ukochaną kobietę? to miłe...
kurcze a miało być tak pięknie:) radze nie marnować
okazji pozdrawiam