pożegnany
tam już nie ma gdzie umierać
nie ma miejsca do ukrycia
pozostało tylko echo po niemym
pożegnaniu
nie otworzyłaś serca do końca
musiałem iśc, Twój uśmiech już dawno
zmarł
płacz rozlegał się po każdym kroku
deszcz zaczął swój śpiew
mgła poszła z ust do ust
upadłe łzy świecą beznadziejną głębią
nasze twarze już dawno zapomniały co to
kreacja
teraz moje oczy szukają Ciebie gdzieś
gdzie szary horyzont unicestwia empatię
siła wsiąknęła w ziemię
razem z ostatnim słowem: "żegnaj"
lecz dalej szukałem przyczyny
kocham Cię choć te słowa są proste
jak człowiek, który je teraz mówi,
ale czy to cel mój?
nie mogę odnaleźć się przy Tobie
Twoje splecione myśli, które mnie
karmiły
teraz nie poznają
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.