Późny wieczór...
dla..."Sebastiana"...
Późny wieczór...pełnia księżyca...gwiazd
tysiące...me oczy marzące...i choć człowiek
chciałby jedną,jedyną,malutką jej iskierkę
wszczepić w swoje serce...by się paliła...i
w czasie smutku radość wzbudziła...one się
pojawia i znika tak szybko...jak może komuś
przyśnić sie tylko...
Tak wiele każdemu z nas trzeba-chciałby
człowiek gwiazdę z nieba...
Sen nie przyjdzie,bo jeszcze nie pora
a noc długa-w niej moje rola...
Pragnienie wielkie jak ugasić mam?
Usta moje szepczą:skłamalam...
Tak wiele chcę,niedając nawet prawdy...
Jak wielką krzywdę wyrządziłam złym
czynem,słowem każdym!
Blask ksieżyca rozjaśnia moje myśli
Dosyć już w mym życiu wiecznej
nienawiści!
Łza załzą spływa po policzku
Zegar wybija dwunastą
Nabieram do życia wielkiego szacunku
...teraz próbuję już zasnąć...
dla..."Sebastiana"...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.