Początek końca i koniec początku...
Zmęczone oddechem,słowem,czynem...
...życiem w ukryciu w obawie przed
wstydem...
Bezsilna,by unieść swe powieki
by zrobić jakikolwiek krok...
Uwięziona w monotonii sieci
Wiecznie popełniajaca błąd...
Krytykowana,gdzie tylko się pojawi
-oto JA-stoję przed wami...
Dzień za dniem mija bezczynnie
słodko wtulona w poduszę-śpię tak
niewinnie...
Godziny,dni,miesiące...lata!..mej
beznadziejnej roli...
Czuję wielki żal do siebie...i nie
tylko...serce płacze,boli...
Staram się uciec od rzeczywistości
i żyć w amoku marzeń mej
podświadomości...
Stoję przed wami...już chyba z
godzinę...
Patrzycie z pogardą...wiem...to nie
minie...
Zebrał się już spory tłum
Krzyczą:już dawno zgubiłaś rozum!
...cóż mogą wiedzieć?..
W obawie przed następnym ciosem boję się
powiedzieć...
bo naprawde straciłam tak wiele!
...bliskich,miłośc,nadzieję...
Ponadto nic nie ma dla mnie większego
znaczenia...
dlatego w życiu niczego nie zmieniam...
Przepraszam,ale muszę was zostawić...
Chyba już niczego nie zdołam naprawić
Przepraszam.że byłam,przepraszam,że
jestem
...lecz nie na długo...odejdę w
podzięce...
Biegła prosto przed siebie ku wysokiemu
drzewu
Poraz pierwszy od dawna w jej konkretnym
celu...
Wspięła się do góry po jego konarach
Na gałęzi porośniętej mchem zawiesiła
linę...
Cała drżała...co dziwne-wcala się nie
bała...
Rozżalona nad swym losem dumała przez
chwilę
I...z zamkniętymi oczami...skoczyła! z
nadzieją,że ból minie...
Gdy je otworzyła,słońce świeciło prosto w
jej twarz
Choć czuła ból,była taka
szcześliwa-pierwszy raz!
Odwróciła się za siebie i zobaczyła gałąź
leżącą tuż obok jej rąk...
Potrzebowała tego!..by zrozumieć swój
błąd...
Spojrzała w górę,na policzku pojawił się
rumieniec
Zalana łzami wyznała:mam jeszcze Ciebie!
(teraz czuję się jak w niebie...)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.