Pozostaje mi tylko płacz....
Nic nie mogę pisać, nic... Po prostu uciekam od rzeczywistości, gdyż wydaje mi się ona tak okrutna... Moja babcia- jest śmiertelne chora, "to coś" zjada ją od środka, a ja nic nie mogę zrobić. Jest jednak coś, co może pomóc. Miłość... Ale czy same słowa KOCHAM CIĘ BABCIU, wystraczą? To uczucie mósi płynąc głęboko z serca, ale ja go nie posiadam. To tak, jakbym patrzyła z bólem serca, nie czując bólu. Mój świat się rujnuje, wszystko burzy się jedno, o drugie. Wolę usnąć i się nie obudzić, ale ja taka nie jestem. Nie... Muszę kroczyć dalej, nieważne co się stanie...mam iść...
Cztery ściany-
moja ucieczka
zamknięta na cztery spusty
Moje wyrwane kartki-
białe, czyste
bez zapisu
Pióro zamoczone
we krwi atramencie
Chce pisać-
na nowej kartce,
nie białej, nie czystej
już zapisanej
na nowo odżyć,
na nowo kochać,
pokochać ojca
powiedzieć mu KOCHAM
Być szczęśliwa,
tego ja naprawdę chcę
uciec daleko
biec przed siebie
gubiąc białe kartki
serca,
zapominając o tym,
że jest jeszcze Ktoś,
kto potrzebuje
ciepła słów
i dobroci
mojej własnej osoby
że jest Coś, co
karze być, zyć
myśleć, istnieć,
istnieć z wielu powodów,
dlatego pisze po kartkach-
atramentem białym, tak
aby nikt nie przeczytał
treści życia
Gówniany wiersz, to nawet nie jest wiersz....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.