pracownia mego smutku
[ pracownia mego smutku ]
próbowałem , próbowałem ,
mój eliksir na rozterki ,
dolewałem , dosypałem ,
na odtrucie tego świata ,
i mieszałem , podgrzewałem
lecz zabrakło Twego śmiechu
co owija zorzą szczęście
paru włosów z blaskiem lata
kropli potu zdjętej z piersi
wszystko było prawie dobrze
ale nic nie było pełne
jednej rzęsy mi zabrakło
co zakrywa światło dzienne
próbowałem , dolewałem
maść na bóle , płyn na troski
garść nadziei , szczypta smutku
na rozdarte kiedyś serca
mój eliksir ,sens odtrutki
to zbyt gorzki , to za słony
bez kryształków piwnych oczu
doprawiony czasem w złości
po północy tchnieniem płaczu
w wielkim kotle pęka bańka
czarny kot za krukiem goni
znów podkładam szczapy modlitw
eliksir – z imieniem Twoim .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.