Praska piosenka
Stanąłem z tobą twarzą w twarz i patrzę w
twoje przekrwione i błędne oczy. A dookoła
głuchy mrok i wódka przez głowę się toczy.
Chcę zadać ci ostatni cios, lecz dłoń
niedomaga. O pomstę do nieba woła ktoś. Nam
sekundantów tu nie trzeba. Niech krew nas
zbroczy.
Stanąłem z nią twarzą w twarz i patrzę w
jej perłowe oczy. Wtem za łzą spada łza i
smutek z goryczą w tańcu kroczy. To jest
ostatni moment nasz bo rankiem będzie już
inny świat, a ona z nadzieję odejdzie
jeszcze tej nocy.
Stanąłem z lustrem twarzą w twarz w
miejskiej toalecie i patrzę w swoje nic nie
mówiące oczy. Obrazy z przeszłości
wystrzeliwują jak z procy. Dramat w tym,
że ich wartość już wywietrzała. Nasuwa się
nachalnie i niechciane pytanie: czy moje
życie to piasek, czy skała?
Komentarze (1)
Bardzo osobiste wyznanie. Wielobarwność uczuć, oddana
prostymi słowami nadaje utworowi charakteru
autentyczności. Prawdziwy człowiek pisze o prawdziwych
uczuciach i zastanawia się, zaglądając w oczy nie
tylko samemu sobie. Popraw literówkę.." z nadzieję-
ją".