Prawie błękitny.dyspersja
Jest we mnie wyspa i niebo nad nią, i rzeka wokoło. Sen - A. Wat
Zasadzę w doniczce twój uśmiech. W donicy
tak
wielkiej jak samotn(ość). Niech sobie
rozkwita błędna
nutka za firanką. A może wtedy, kiedy
zechcę barw zza szybki, obejmie mnie
kolorem.
Gasnącym szeptem zbudzi współ(czucie). Jak
języki
światła w pąkach Soulange'a nad głową
Osara.
To on pierwszy tak się uśmiechnął. Jego
usta
kwi(tną) każdej wiosny. Jego oczy, jak
tamto
niebo. W donicy poszukam znajomej barwy.
Gdzieś obok nas, był świat. Zapomniałam, z
tobą.
Upiłam się. Śladem sprzed lat, na
wysokościach.
Został tylko ob(raz). To mi się śniło.
Zdarza
mi się śnić, że tego nie było. Znów na
wzgórzu
stoi biały dom. Zakwity stare drzewa.
Szum
oceanu, pierwsze ptaki. Nie ma miejsca
na ziemi, gdzie spadają (bo)mby. I nic
się
nie kończy z hukiem. Wiosna pachnie, nie
opływa.
Nie trzeba zapominać, ani zapamiętać.
Można zasnąć, poczekać. Na jutro. Będzie
tak
zwyczajnie. Jak wczoraj. Jak zawsze. To
wystarczy.
Tylko błękit. Wszędzie jest podobnie.
Niebo
jest błękitne. Oczy i usta, te o smaku
(win)a i (krew)etek. Zapach magnolii.
Czary.
Lubię kwiaty. Czasami to dostaję. Teraz
ja jestem ogrodnikiem. Kwitnę. Mam
popsuty
błędnik. Wzór Hery nie zmienił złej Iris w
tęczę.
A jak wsadzę w doniczkę, czy (wy)rośnie z
błędów?
*******************************************
*******
Wersja bez przerzutni w nawiasach:
Prawie błękitny.dyspersja - prawie jak
tamta, wyspa
Zasadzę w doniczce twój uśmiech. W donicy
tak
wielkiej jak samotność. Niech sobie
rozkwita błędna
nutka za firanką. A może wtedy, kiedy
zechcę barw zza szybki, obejmie mnie
kolorem.
Gasnącym szeptem zbudzi współczucie. Jak
języki
światła w pąkach Soulange'a nad głową
Osara.
To on pierwszy tak się uśmiechnął. Jego
usta
kwitną każdej wiosny. Jego oczy, jak
tamto
niebo. W donicy poszukam znajomej barwy.
Gdzieś obok nas, był świat. Zapomniałam, z
tobą.
Upiłam się. Śladem sprzed lat, na
wysokościach.
Został tylko obraz. To mi się śniło.
Zdarza
mi się śnić, że tego nie było. Znów na
wzgórzu
stoi biały dom. Zakwitły stare drzewa.
Szum
oceanu, pierwsze ptaki. Nie ma miejsca
na ziemi, gdzie spadają bomby. I nic się
nie kończy z hukiem. Wiosna pachnie, nie
opływa.
Nie trzeba zapominać, ani zapamiętać.
Można zasnąć, poczekać. Na jutro. Będzie
tak
zwyczajnie. Jak wczoraj. Jak zawsze. To
wystarczy.
Tylko błękit. Wszędzie jest podobnie.
Niebo
jest błękitne. Oczy i usta, te o smaku
wina i krewetek. Zapach magnolii. Czary.
Lubię kwiaty. Czasami to dostaję. Teraz
ja jestem ogrodnikiem. Kwitnę. Mam
popsuty
błędnik. Wzór Hery nie zmienił złej Iris w
tęczę.
A jak wsadzę w doniczkę, czy wyrośnie z
błędów?
Zdawało się. I jeszcze zda się, a w gruncie rzeczy - zda się na nic... Zmądrzało serce poniewczasie, a wtedy - buch! w irracjonalizm. Scherzo - W.Broniewski
Komentarze (15)
Tworzysz coś pięknego. Tworzysz słowa... urzekasz nimi
wszystkimi i każdym wersem z osobna... nie czuje się
osaczona, a w krainę jakąś zaproszona... gdzie
wszystko ma swój symbol. Sens. Zachwycająco piszesz...
brawo!
Widze ze lubisz zapach magnoli, jestem też za druga
wersją ,czytałam z przyjemnością zreszto jak zawsze .
pierwsza wersja bardziej wyrazista, bardziej biczem
smaga i słońca się domaga, druga łaskawsza.
Wiersz mówi mi o wspomnieniach dość smutnych, mówi o
samotności, pogodzeniu się a jednak walce w sobie, w
teraźniejszości. Wspomnienia w głębokiej treści płyną
z czasem, a na nich zakwita błękitem przyszłość,
blisko, w doniczce czasu.
przeczytałam z przyjemnością:) choć jak dla mnie za
długo mnie tu trzymałaś ;-)
obie wersje są fajne ale ja bym się skłaniał jednak do
drugiej brawo :)
Równie dobrze odczytałem obie wersje.Nie
odczuwam smutnego klimatu. Widzę raczej
melancholię i nadzieję.
Dzisiaj poza domem, w rozjazdach :))) sprostowanie:
pierwsza wersja to oścista rybka - dla złodzieja, on
rozumie doskonale. Ze oczywistych powodów może się
niektórym czytelnikom, lub większości mniej podobać;
druga wersja natomiast stanowi opowiadanie, z którego
każdy może zabrać sobie i zachować ile zechce, również
adresat;
komnen: cieszy mnie, że czytasz - te słowa kieruję do
wszystkich; publikuję wiersze w celu skonfrontowania
ich i poprawienia, jeśli zachodzi taka potrzeba;
odnośnie rad: nad tytułem myślę, w zasadzie miałam w
zanadrzu zapasowy:)))
co do klarowności drugiej wersji zgadzam się, ale z
wiadomych sobie powodów zdecydowałam się zamieścić
również tę "ościstą", trzeba podłubać, żeby zjeść;
//// wiem, że mój poemat jest długi, więc wyjaśniam
swoją pomysłowość: te trzydzieści trzy wersy - to wiek
Osara, pierwszej miłości, który w chwili śmierci miał
trzydzieści trzy lata, a trzy ostatnie wersy to
różnica wieku między nim, a panem O., jego
zwierciadlanym odbiciem(z pozoru!), który był o trzy
lata starszy(spotkanym trzynaście lat później, dziwnym
zbiegiem okoliczności mój wiersz ma numer trzynasty i
trzynastego marca zalogowałam się w portalu - trzy po
trzy? )
- trzy czyni różnicę, "prawie czyni różnicę" - to
jeden z możliwych tytułów wiersza - jeśli masz swoją
propozycję komnen, to śmiało, nie krępuj się, czekam
na twojego maila, wycinaj wedle uznania, wstawię raz
jeszcze; i znowu przy tej okazji powraca kwestia
komentowania, musimy uciekać się do wybiegów, z powodu
narzuconych ograniczeń; najbardziej cieszy mnie fakt,
że ktoś czyta te moje wierszyki, i że się komuś
podobają:))) dzisiaj już nie poprawię, bo dzień mam
bardzo zajęty, na momencik tylko zaglądam do
błękitnego okienka.
Oba wiersze (obie wersje) podobają mi się...
dla mnie również druga wersja... ciekawe, wciągające
obrazki - chyba szkoda golić :)
mnie też bardziej odpowiada druga wersja, podziwiam
Twój talent, zapamiętam kilka metafor
cieszy mnie , że piszesz :), wersja bez nawiasów
lepsza , klarowniejsza, całość podoba mi się, ale z
zastrzeżeniem , że 30 plus wersów to ciut za wiele ,
ja bym go ogolił , przyciął. i dał inny tytuł. może na
maila ci wrzucę propozycję "wycinki"
Wiersz wydaje mi się w tonie melancholii bo błękit
jest rozlany jak barwa spokoju pogodzenia się w tle
nadzieja Wiersz dobrze się czyta narracja logiczna co
było może jeszcze wrócić gdy odrzucimy emocje i jest
piękny dystans Wiersz bardzo ładny Na tak!
i ja widze jak na parapetach wyrastają z donic kwiaty
z nasion wspólnie zasadzonych. może nawet nieswiadomie
:)
Nie rozdrapując ran zdecydowanie podoba mi się druga
wersja ( albo może nie znam się na modzie). Jednak w
drugiej wersji nie ma rozczulania się nad sobą i jest
bardziej w tonacji " było minęło" a ja tak lubię
podchodzić do takich spraw.